Technologia niewątpliwie pomaga uatrakcyjnić wystawę, zwłaszcza wtedy, kiedy muzealnicy nie mają wiele eksponatów do pokazania. Znam takie przypadki, kiedy remontuje się od lat zaniedbane stare budynki, dwory, pałace — ale niestety ich wnętrz nie ma czym zapełnić. Brakuje eksponatów, oryginalne wyposażenie zostało podczas wojny rozkradzione, a za czasów PRL zdewastowane. Do dyspozycji jest tylko historia danego miejsca, a w najlepszym wypadku zdjęcia, ryciny, czy listy. Jak przekazać historię? Czy w dzisiejszych czasach wystarczy spisać dzieje i mieć nadzieję, że samym tekstem się kogoś przyciągnie do muzeum? Jak każde komercyjne miejsce, nie może świecić pustkami, są przecież rachunki do zapłacenia i misja do spełnienia.  Zwłaszcza  w takich sytuacjach z pomocą przychodzi technologia. Są różne możliwości, ale niewątpliwie jednym z najciekawszych rozwiązań i trendów jest wykorzystanie wirtualnej rzeczywistości (VR).

Jak muzea mogą wykorzystać wirtualną rzeczywistość?

  Zakładając gogle VR użytkownik „przenosi się” w zupełnie inne miejsce. Dzięki temu autor wystawy może zaprezentować wydarzenie z dziejów miasta, przedmiot lub budynek w odpowiedniej skali, czy w autentycznym otoczeniu. Dzięki takim symulacjom łatwiej widzowi zrozumieć pewne aspekty historyczne, czy sposób działania danego przedmiotu. Możliwości jest nieskończenie wiele. Można widzowi pokazać film 360 stopni, który będzie oglądać biernie, ale też można zaprosić go do wirtualnego świata 3D, gdzie będzie mógł wchodzić w interakcje z rzeczami, czy historycznymi postaciami. Podnosić obiekty, oglądać z bliska, uruchamiać maszyny, a nawet nimi sterować. Zwiedzający może stać się częścią rytuału, dawnego obrzędu, przekonać się, jak wyglądało życie dawniej. Jak ludzie się ubierali, co jedli, jak ich domostwa wyglądały od środka, jakich narzędzi używali. Aktualnie, gdy to piszę szaleje wirus, a wszystkie placówki kulturalne zostały zamknięte. Czy w sytuacjach kryzysowych jest się skazanym na całkowity brak dochodów? Jak w takich chwilach dbać o to, by placówka przynajmniej w małym stopniu funkcjonowała i była blisko odwiedzających? A może jest to okazja do reklamy i utrwalenia się w świadomości przyszłych zainteresowanych?  Największe światowe muzea już inwestują w aplikacje VR. Niektóre z nich udostępniają swoje materiały za darmo przez internet (ale nic nie stoi na przeszkodzi, by materiały nie były wcale darmowe), przez co nie muszą kupować własnego sprzętu, wydzielać specjalnego miejsca, ani zatrudniać personelu do obsługi stanowisk. Przykładem jest Luwr, który wspólnie z HTC przygotował edukacyjne doświadczenie z największą swoją atrakcją — Mona Lisą. Po założeniu okularów VR użytkownik wchodzi w interakcje z kobietą z obrazu Leonarda da Vinci. Widzi ją w całości, a Mona Lisa nie tylko wodzi wzrokiem za nim, ale także opowiada mu o sobie, przedstawia historię obrazu.  Aplikację Mona Lisa: Beyond the Glass można pobrać za darmo ze strony arts.vive.com. Pod tym samym adresem znajdziemy nieustannie powiększającą się kolekcję podobnych doświadczeń związanych także filmem, fotografią, kulturą i designem. Aby móc skorzystać z tych zasobów należy jednak posiadać gogle HTC Vive oraz dobry komputer. Mimo, że posiadaczy tego typu gogli jest coraz więcej, jest to niestety jakieś ograniczenie. Natomiast dla samego muzeum, taka aplikacja pozwala dotrzeć nie tylko do lokalnej społeczności, ale daje szansę być zauważonym na całym świecie. Dzięki Muzeum Narodowemu w Warszawie każdy, kto posiada smartphone oraz bardzo tanie i proste kartonowe okulary tzw. cardboardy może ściągnąć aplikacje na telefon i obejrzeć fragmenty najokazalszej kolekcji sztuki średniowiecznej w Polsce. Do dyspozycji są trzy sale, w których znajdują się trójwymiarowe, zeskanowane i opisane eksponaty. Jest to duży ukłon w kierunku, tych którzy z różnych przyczyn, nie mogą pojawić się osobiście w muzeum i jednocześnie nie dysponują droższym sprzętem VR.

Większość placówek inwestuje w stanowiska VR w swoich własnych obiektach.

  Muzeum Narodowe Historii Naturalnej w Paryżu postanowiło popularyzować naukę poprzez wykorzystanie technologii VR. W tym wypadku aplikacja stała się narzędziem do przyswajania wiedzy z zakresu biologii i genetyki. W muzeum poprzez udostępnione stanowiska z goglami VR można zgłębić temat zależności, koneksji między gatunkami. Prześledzić proces ewolucji i jednocześnie obejrzeć z bliska stworzenia żyjące w odległej przeszłości, ich szkielety, jak i te, które żyją aktualnie. Tate Modern w Londynie stworzyło aplikację, dzięki której można znaleźć się we wnętrzu pracowni Amedeo Modiglianiego. Mimo, że to miejsce istnieje do dzisiaj, to po 100 latach wygląda już całkiem inaczej. Zespołowi zajęło 5 miesięcy zbieranie materiałów, opracowanie oraz zrekonstruowanie elementów, materiałów ze wszystkimi detalami. Muzeum II Wojny Światowej stworzyło strefę VR, gdzie za pomocą odpowiedniego sprzętu można przenieść się na Westerplatte i zwiedzić półwysep w świecie wirtualnym oraz obejrzeć film pt. „Kartka z powstania”. Z kolei Zamek w Wiśniczu zrekonstruował wnętrza i pokazał jego dawnych mieszkańców.

Aranżacja wystaw

  Oprócz różnych pomysłów na urozmaicenie wystaw, placówki coraz częściej przez zaplanowaniem nowej wystawy sięgają po technologię VR. Projektują wnętrza w 3D i sprawdzają na ile rozmieszczenie eksponatów się sprawdzi. Dzięki temu od razu mogą zweryfikować, czy koncepcja i pomysł się sprawdzą w rzeczywistości, a finalny efekt jest zdecydowanie bardziej dopracowany i mniej ryzykowny.

Zabawa i doświadczenia

  Każdy wie, że obiektów muzealnych się nie dotyka. Sandra Paugam and Charles Ayat twórcy aplikacji The scream umożliwiają nam to w wirtualnej rzeczywistości. Kiedy dotykamy obrazu „Krzyk” Edvard Muncha wokół nas zaczynają się dziać bardzo dziwne rzeczy. Poznajemy trzy interpretacje obrazu, dzięki którym zanurzymy się jeszcze głębiej w niesamowity świat artysty. Dzięki takim doświadczeniom można dostarczyć widzowi trochę ekscytacji – bo jak wiadomo zakazany owoc smakuje najlepiej! Samo zaprojektowanie i wykonanie aplikacji nie należą do najtańszych przedsięwzięć, jednakże wysiłki się opłacają i zazwyczaj są bardzo entuzjastycznie przyjmowane przez zwiedzających. Oczywiście VR nie powinien odsuwać na dalszy plan oryginalnych / historycznych eksponatów, ale może wzbogacać ich odbiór, podsuwać interpretacje, przybliżać kontekst historyczny lub otoczenia w którym były tworzone i pierwotnie eksponowane. Rynek VR bardzo dynamicznie się rozwija i jeszcze trochę, a nikogo nie będą dziwić takie rozwiązania.
Continue Reading